Truizmem jest, że dochodzenie należności od dłużników nie może przekraczać granic prawa. Uporczywe kontakty telefoniczne, e-maile, listy, SMS-y, wizyty w domach i miejscu pracy, zastraszanie dłużników – takie działania skłoniły prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów do postawienia zarzutów naruszenia zbiorowych interesów konsumentów pewnej spółce windykacyjej.
Na kanwie sprawy PCP powstaje pytanie, co tak naprawdę wolno windykatorom. I czy, kierując się rzekomo interesem dłużników, firmy mogą wielokrotnie przypominać im o zadłużeniu wszelkimi możliwymi środkami. A może to, że dłużnik zaczyna się czuć osaczony i lęka się odebrać telefon lub otworzyć osobie pukającej do drzwi, to jednak wynik działań bezprawnych?
Przede wszystkim ważne jest rozróżnienie, kim tak naprawdę jest windykator. To pracownik firmy windykacyjnej, z którą umowę zawarł wierzyciel. Jego zadaniem jest nakłonienie dłużnika do dobrowolnej spłaty zobowiązania. Gdy to się nie udaje, sprawa trafia do sądu, a potem do komornika. Ten jest funkcjonariuszem publicznym i wolno mu więcej – np. zajmować wynagrodzenia, środki na rachunkach bankowych, ruchomości lub nieruchomości.
Działalność windykacyjna ma zostać szczegółowiej uregulowana. Przygotowywany jest przez resort sprawiedliwości projekt ustawy o windykacji i zawodzie windykatora. Zakłada on wprowadzenie zezwoleń dla firm i licencji dla osób zajmujących się taką działalnością. Windykatorami mają być osoby, które ukończyły 24 lata, są osobami niekaranymi, o nieposzlakowanej opinii oraz z ukończonym kursem obejmującym podstawy prawa. Windykatorzy nie będą mogli być sami wpisani do rejestru dłużników. Za prowadzenie windykacji bez licencji ma grozić do dwóch lat pozbawienia wolności.
Czynności nie będą mogły być prowadzone wobec osób niepełnosprawnych intelektualnie, niewidomych lub słabowidzących czy seniorów powyżej 75. roku życia – pod groźbą kary do dwóch lat więzienia. Projekt przewiduje też zakaz stosowania jakichkolwiek środków i zachowań, które mogłyby mieć charakter agresywny, w tym związanych ze stosowaniem przemocy, gróźb lub wprowadzających inną osobę w błąd. Firmom naruszającym te zasady ma grozić kara finansowa do 500 tys. zł.